Na statku "Demeter"...
"Załoga debrisowca „Demeter” składa się zaledwie z dwóch osób: najlepszego w swoim mniemaniu pilota w galaktyce Erwina Dexmore’a i genialnej w mniemaniu wszystkich inżynier Kariny Wulf. Mimo że różnią się oni od siebie jak supernowa od czarnej dziury, stanowią zgrany zespół, zdolny wykonać nawet najniebezpieczniejsze misje w najodleglejszych zakątkach galaktyki. Biznes kwitnie, a reputacja załogi „Demeter” właściwie nie mogłaby już być lepsza.
Wszystko zmienia się, kiedy w trakcie jednej z podróży natrafiają na legendarny okręt piracki, „Panią Czterdziestu Żywiołów”. Rozpoczyna się pościg aż po horyzont zdarzeń i ucieczka do równoległych wymiarów. A to dopiero początek… "
Niestety znowu miałam dłuższą przerwę w pisaniu postów na blogu. Mimo wakacji, podczas których miałam tylko czytać, pochłonęła mnie praca w kawiarni oraz w międzyczasie, krótkie wyjazdy lub spotkania z przyjaciółmi. Ale nie poddałam się i w ostatnim czasie skończyłam książkę z gatunku, którego już bardzo dawno nie czytałam - science fiction. Co z tego wyszło? O tym w dalszej części tego postu.
Byłam bardzo ciekawa jak Witold Dworakowski wykreował świat i jak ja się w nim odnajdę. Muszę przyznać, że nie miałam żadnego problemu i choć pojawiały się bardziej skomplikowane pojęcia, to autor bardzo dobrze je tłumaczył, dzięki czemu nie miałam żadnego problemu, by odnaleźć się w akcji. Ogólnie jestem zadowolona z lektury i mimo, że pojawiło się parę niedociągnięć (o czym będzie dalej), to miło spędziłam czas przy Pani Czterdziestu Żywiołów.
Co do słabszych elementów powieści, to na pewno zabrakło mi większego zagłębienia się w relację Kariny i Dexa. Od samego początku książki wiemy, że już długo pracują razem i bardzo dobrze się znają. Widać to po sposobie w jaki ze sobą rozmawiają oraz że rozumieją się praktycznie bez słów. Jednak dla mnie, jako czytelnika, zabrakło ważnych wydarzeń z ich wspólnej historii - jak się poznali, co ich połączyło oraz co sprawiło, że są najlepszymi przyjaciółmi.
Zakończenie książki było takie jakie najbardziej lubię. Nie przesłodzone, ani nie pesymistyczne z bonusem w postaci niewiadomej co będzie dalej. Dzięki temu autor zostawił sobie otwartą furtkę, by w przyszłości, jeśli będzie mieć czas i ochotę, powrócić do załogi statku Demeter.
Tytuł: Pani Czterdziestu Żywiołów
Autor: Witold Dworakowski
Wydawnictwo: Genius Creations
Ilość stron: 376
Ocena: 8/10
Autorka recenzji: Alice
2 komentarze
Ciekawa recenzja, ale to nie moje klimaty czytelnicze. 😊
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu przekonałam się do takich książek, więc myślę, że i tej dam szansę. ;)
OdpowiedzUsuń