Recenzja: "Pięć sekund do Io" i "Rebeliantka" Małgorzata Warda
"W szkole Miki dochodzi do tragicznej w skutkach strzelaniny. Tylko ona widziała sprawcę. Okazuje się, że dramat w liceum mógł mieć coś wspólnego z kontrowersyjną i tajemniczą grą, stworzoną w najnowszej technologii, gdzie gracz odczuwa nie tylko temperaturę otoczenia, zapachy i smaki, ale też ból. Może tam nawet przeżyć własną śmierć. Na prośbę policji Mika wkracza w wirtualny świat stworzony na wulkanicznym księżycu Io. Czy i ona wpadnie w pułapkę piekielnie niebezpiecznej gry?
Jakie zagrożenia płyną z maratonów gier, jak niebezpieczna jest anonimowość w Internecie? Z jakimi problemami borykają się dzieci mieszkające w rodzinach zastępczych, pogotowiach opiekuńczych i domach dziecka? Wartka akcja, ciekawe postaci, dająca do myślenia lektura dla nastolatków." Źródło
Gry wideo od wielu lat są obecne w naszym życiu, a ich rozwój jest coraz bardziej realistyczny. Już dzisiaj w grach takich jak Tomb raider możemy ulec złudzeniu, że to prawdziwy aktor gra w scenach pomiędzy rozgrywką. Następnym krokiem jest wirtualna rzeczywistość, czyli okulary, które pozwalają graczowi zaglądnąć w świat gry. Dzięki nim jesteśmy się w stanie przenieść do nawiedzonego domu Resident Evil, czy po prostu oglądnąć filmik, na którym zanurzamy się w głębię oceanu. Za to Małgorzata Warda proponuje nam coś jeszcze bardziej zaawansowanego.
Nowa firma produkująca gry tworzy nową technologię gier, które rozgrywają się w wirtualnej rzeczywistości. Dzięki nim gracz już nie tylko widzi świat, ale też jest w stanie czuć temperaturę, pragnienie, zapachy, ale też ból. Świat gier w obydwu częściach jest tak stworzony, że nie ma się najmniejszej ochoty z niego wychodzić. Wyglądy księżyców Io i Tytan i wydarzenia na nich sprawiają, że rzeczywistość zaczyna wydawać się blada i niezbyt przyciągająca.
Główną bohaterkę, Mikę Landowską poznajemy w momencie strzelaniny w szkole, która ponoć została spowodowana przez chłopaka, który grał w grę w technologii Work a Dream. Dlatego też nastolatka dostaje propozycje pracy od byłego policyjnego partnera jej ojca, żeby im pomogła doprowadzić śledztwo do końca.
Muszę przyznać, że akcja wciągnęła mnie od pierwszych stron w obydwu częściach. Najbardziej podobały mi się fragmenty, które działy się w wirtualnej rzeczywistości, bo było w nich więcej czystej akcji, ale też tamtem wykreowany świat bardziej mnie pociągał. Dlatego też pierwsza część spodobała mi się bardziej, gdzie Mika jako Astrid częściej przebywała na księżycu.
Autorka przez swoje książki zwróciła uwagę na ważny tematy, jakim są uzależnienie od gier, ale też tworzenie sobie drugich osobowości w internecie. Sama uwielbiam gry, dlatego też znam to uczucie, kiedy robi się cztero- czy pięciogodzinny maraton grania. Dzieję się tak, ponieważ fabuła nas wciąga i działa to na tej samej zasadzie co z dobrą książką. Ciężko jest nam ją odłożyć, kiedy zawsze można przeczytać jeszcze jeden rozdział. Na szczęście u mnie częściej pojawiają się dobre książki przez co bardzo rzadko siedzę przed konsolą.
Byłam przekonana, że seria zamyka się w tych dwóch tomach. Jednakże Pięć sekund do Io będzie miało swoją kontynuację, na którą bardzo się cieszę, ponieważ te książki są ciekawe i wciągające. Może i mają parę niedociągnięć, ale zbyt dużo miałam przy nich zabawy, żeby bardzo się na nich skupiać.
Tytuł: Pięć sekund do Io ; Rebeliantka
Autor: Małgorzata Warda
Seria: Pięć sekund do Io
Wydawnictwo: Media Rodzina
Ocena: 8/10
Autorka recenzji: Hayles
6 komentarze
Jeszcze o tej serii nie słyszałam. Chętnie się z nią zapoznam, bo wydaje mi się, że przypadnie mi do gustu. :)
OdpowiedzUsuńSuper, mam nadzieję, że Tobie też się spodoba ;)
UsuńPozdrawiam, Hayles
Intrygująca fabuła :)
OdpowiedzUsuńNie zawiedziesz się :D
UsuńPozdrawiam, Hayles
Ciekawy temat. Ja sama nie lubię gier i uważam je za stratę czasu, ale ludzie są różni, prawda? :D Czy książkę przeczytam? Nie wiem. Może kiedyś, jeśli na nią trafię, to sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie polecam, mimo że nie przepadasz za grami. Może nawet zmienisz zdanie na ich temat? ;)
UsuńPozdrawiam, Hayles