Recenzja: "Piąta pora roku" N.K. Jemisin
"Rozpoczął się czas końca.
Rozpoczął się wielką czerwoną wyrwą biegnącą przez środek kontynentu i plującą popiołem.
Rozpoczął się śmiercią syna i porwaniem córki.
Rozpoczął się zdradą i zaognieniem ran.
Oto Bezruch, przywykły do katastrof świat, gdzie mocą ziemi włada się jak bronią. I gdzie nie ma litości.
Essun, kobieta z pozoru zwyczajna, za nic ma nadchodzącą zagładę. Jej mąż właśnie jedno z ich dzieci zabił, a drugie uprowadził. Pogrążona w żałobie i rozdarta rozpaczą, przemierza dogorywający świat. Jest zdolna dokonać jeszcze większych zniszczeń, jeśli pomoże jej to odzyskać córkę." Źródło
"Piąta pora roku" - książka, która fatalnym dla mnie przypadkiem trafiła w moje ręce. Ciekawy opis i neutralna okładka w żadnym stopniu nie przestrzegały przed tragicznym wnętrzem tej pozycji. A ja nieświadomie żyłam w przekonaniu, że to będzie naprawdę dobra powieść.
Nie lubię, kiedy autor wrzuca czytelnika w nowy świat, nie tłumacząc prawie niczego. Jak dla mnie brakuje już wtedy tylko dopisku: "Masz na końcu książki słowniczek, więc radź sobie sam, jeśli chcesz nadążyć za fabułą książki." Niestety "Piątej porze Roku" zdecydowanie zabrakło jakiegokolwiek wyjaśnienia, przez co gubiłam sens tego co czytałam. Bo choć słowniczek pojawił się, to jego przydatność była taka duża, że aż w niczym mi nie pomógł.
Jeśli chodzi o pozytywy, to nie znalazłam ich więcej. W duchu miałam nadzieję, że może jeszcze zakończenie uratuje cokolwiek. Tymczasem do tej pory zastanawiam się, czy na sto procent dobrze zrozumiałam co się stało i czy to na pewno ma jakiś sens, patrząc na całokształt historii.
Tytuł: Piąta pora roku
Autor: N.K. Jemisin
Seria: Pęknięta Ziemia tom 1
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Ilość stron: 440
Ocena: 3/10
Autorka recenzji: Alice
Rozpoczął się wielką czerwoną wyrwą biegnącą przez środek kontynentu i plującą popiołem.
Rozpoczął się śmiercią syna i porwaniem córki.
Rozpoczął się zdradą i zaognieniem ran.
Oto Bezruch, przywykły do katastrof świat, gdzie mocą ziemi włada się jak bronią. I gdzie nie ma litości.
Essun, kobieta z pozoru zwyczajna, za nic ma nadchodzącą zagładę. Jej mąż właśnie jedno z ich dzieci zabił, a drugie uprowadził. Pogrążona w żałobie i rozdarta rozpaczą, przemierza dogorywający świat. Jest zdolna dokonać jeszcze większych zniszczeń, jeśli pomoże jej to odzyskać córkę." Źródło
"Piąta pora roku" - książka, która fatalnym dla mnie przypadkiem trafiła w moje ręce. Ciekawy opis i neutralna okładka w żadnym stopniu nie przestrzegały przed tragicznym wnętrzem tej pozycji. A ja nieświadomie żyłam w przekonaniu, że to będzie naprawdę dobra powieść.
Nie lubię, kiedy autor wrzuca czytelnika w nowy świat, nie tłumacząc prawie niczego. Jak dla mnie brakuje już wtedy tylko dopisku: "Masz na końcu książki słowniczek, więc radź sobie sam, jeśli chcesz nadążyć za fabułą książki." Niestety "Piątej porze Roku" zdecydowanie zabrakło jakiegokolwiek wyjaśnienia, przez co gubiłam sens tego co czytałam. Bo choć słowniczek pojawił się, to jego przydatność była taka duża, że aż w niczym mi nie pomógł.
Dobremu przekazowi na pewno też nie sprzyjał język autorki oraz, w zależności od postaci, narracja dwu i trzecioosobowa. Jestem ogromnie zła na autorkę, ponieważ nie pamiętam kiedy ostatnio patrzyłam na tekst powieści i zastanawiałam się: "O co chodzi?". Najlepsze było to, że bardzo szybko domyśliłam się trudnych zagadek, a z bieżącą akcją miałam kłopot. Idealny przykład: Coś się stało chłopakowi. Dziewczyna leci do niego i też nie wie co się dzieje. W końcu sytuacja zostaje opanowana i bohaterka nagle dostaje olśnienia - wie co było przyczyną całego zdarzenia. Oczywiście nie dzieli się tą informacją. Przez następne kilka stron rozmawia o tym z chłopakiem, ale z ich dialogu nie da się wywnioskować nic. W końcu, kiedy czytelnik łaskawie może dowiedzieć się, co się stało, to ponownie następuje tajemnicze wydarzenie.
Jednak cuda się zdarzają i znalazłam coś co naprawdę spodobało mi się w tej pozycji. Wątek trzech bohaterek, których losy można było śledzić, oraz sposób ich połączenia sprawił, że wytrwałam w czytaniu i ostatecznie zakończyłam tą książkę. Kolejną rzeczą na plus były postacie górotworów. Sposób korzystania przez nie z mocy oraz możliwości ich wykorzystania ciekawiły mnie.
Jeśli chodzi o pozytywy, to nie znalazłam ich więcej. W duchu miałam nadzieję, że może jeszcze zakończenie uratuje cokolwiek. Tymczasem do tej pory zastanawiam się, czy na sto procent dobrze zrozumiałam co się stało i czy to na pewno ma jakiś sens, patrząc na całokształt historii.
Tytuł: Piąta pora roku
Autor: N.K. Jemisin
Seria: Pęknięta Ziemia tom 1
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Ilość stron: 440
Ocena: 3/10
Autorka recenzji: Alice
6 komentarze
Może za jakiś czas zabiorę się za te książkę, ale teraz nie kusi mnie ona jakoś szczególnie. ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli kiedyś nabierzesz ochoty na "Piątą porę roku", to spróbuj przeczytać. Może akurat spodoba Ci się bardziej niż mi ;D
UsuńPozdrawiam, Alice
Kiedy ja przeczytam te wszystkie książki? Nie wyrobię się do końca życia... Ratuje mnie jedynie fakt że to jest seria aja zazwyczaj czekam aż wszystkie tomy będą wydane, czyli przekładam to na przyszły rok ;)
OdpowiedzUsuńMyślę, że tą akurat możesz sobie odpuścić. Niestety mi w zupełności nie przypadła do gustu :/
UsuńPozdrawiam, Alice
Nie znam tej książki, lecz widzę, że nie mam czego żałować.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie ;)
UsuńPozdrawiam, Alice