Recenzja: "Nie poddawaj się" Rainbow Rowell
"Simon Snow rozpoczyna właśnie ostatni rok nauki w Szkole Czarodziejów w Watford. Nie żeby przez ostatnie kilka lat jakoś bardzo się podszkolił – wciąż słabo radzi sobie z różdżką, w dodatku nieustannie coś podpala albo sam wybucha. Na domiar złego porzuca go dziewczyna, a jego mentor nie daje znaku życia. Simon zupełnie nie wie, dlaczego akurat on uznawany jest za najpotężniejszego czarodzieja, skoro każde z jego życiowych przedsięwzięć to porażka.
Ale gdy w Świecie Magów zaczyna wrzeć, Simon musi sprostać wyzwaniu i zapanować nad sytuacją. Nie pomaga przeczucie, że Baz, jego współlokator, a zarazem największy wróg, prawdopodobnie knuje coś za jego plecami." Źródło
W ostatnim czasie udało mi się zabrać za jedną z ostatnich książek Rainbow Rowell - "Nie poddawaj się". Zanim jednak sama miałam okazję przekonać się, co kryje w sobie ta pozycja, zetknęłam się z dużą ilością opinii na jej temat. Ogromne zróżnicowanie jakie panowało wśród recenzentów nieco mnie zaskoczyło, ale jak wiadomo każdy ma inny gust. Dlatego właśnie najlepiej samemu przekonać się, czy dana książka będzie się podobać...
Mimo licznych negatywnych opinii, to jednak od początku czułam, że "Nie poddawaj się" będzie w moim klimacie. I tak też się stało. Powieść trafiła prosto w moje serce, a raczej przeszyła je na wylot. Rainbow Rowell stworzyła znakomitą historię. Lekką i przyjemną, a zarazem tajemniczą i magiczną.
Głównym bohaterem jest Simon Snow i to z jego perspektywy najczęściej możemy obserwować rozwój wydarzeń. Była to intrygująca postać, ponieważ choć uważany jest za najpotężniejszego czarodzieja, to jednak ma wiele problemów. Między innymi nie panuje nad swoją mocą. Simon stanowił dobrze wykreowanego bohatera, gdyż nie pozostał mi obojętny. Jego historia poruszyła mnie i należała do tych, które zapadają w pamięć.
Najzabawniejszym, a jednocześnie najoryginalniejszym elementem były zaklęcia używane przez czarodziejów. Nie były to żadne słowa w nieznanym języku, tylko różne rymowanki, metafory i inne połączenia językowe. Na przykład Życie na gorąco - gdy chcemy coś ogrzać ;)
Zakończenie książki było bardzo nieprzewidywalne. Domyślam się, że stanowiło ono dla wszystkich niemałą niespodziankę. Bardzo mi się podobało i smutno mi było gdy kończyłam tą powieść, ponieważ chciałam więcej. Liczę na to, że powstanie jeszcze coś o przygodach Simona i jego przyjaciół.
Tytuł: Nie poddawaj się
Autor: Rainbow Rowell
Wydawnictwo: HarperCollins
Ilość stron: 511
Ocena: 9/10
Autorka recenzji: Alice
Ale gdy w Świecie Magów zaczyna wrzeć, Simon musi sprostać wyzwaniu i zapanować nad sytuacją. Nie pomaga przeczucie, że Baz, jego współlokator, a zarazem największy wróg, prawdopodobnie knuje coś za jego plecami." Źródło
W ostatnim czasie udało mi się zabrać za jedną z ostatnich książek Rainbow Rowell - "Nie poddawaj się". Zanim jednak sama miałam okazję przekonać się, co kryje w sobie ta pozycja, zetknęłam się z dużą ilością opinii na jej temat. Ogromne zróżnicowanie jakie panowało wśród recenzentów nieco mnie zaskoczyło, ale jak wiadomo każdy ma inny gust. Dlatego właśnie najlepiej samemu przekonać się, czy dana książka będzie się podobać...
Mimo licznych negatywnych opinii, to jednak od początku czułam, że "Nie poddawaj się" będzie w moim klimacie. I tak też się stało. Powieść trafiła prosto w moje serce, a raczej przeszyła je na wylot. Rainbow Rowell stworzyła znakomitą historię. Lekką i przyjemną, a zarazem tajemniczą i magiczną.
Głównym bohaterem jest Simon Snow i to z jego perspektywy najczęściej możemy obserwować rozwój wydarzeń. Była to intrygująca postać, ponieważ choć uważany jest za najpotężniejszego czarodzieja, to jednak ma wiele problemów. Między innymi nie panuje nad swoją mocą. Simon stanowił dobrze wykreowanego bohatera, gdyż nie pozostał mi obojętny. Jego historia poruszyła mnie i należała do tych, które zapadają w pamięć.
Najzabawniejszym, a jednocześnie najoryginalniejszym elementem były zaklęcia używane przez czarodziejów. Nie były to żadne słowa w nieznanym języku, tylko różne rymowanki, metafory i inne połączenia językowe. Na przykład Życie na gorąco - gdy chcemy coś ogrzać ;)
Zakończenie książki było bardzo nieprzewidywalne. Domyślam się, że stanowiło ono dla wszystkich niemałą niespodziankę. Bardzo mi się podobało i smutno mi było gdy kończyłam tą powieść, ponieważ chciałam więcej. Liczę na to, że powstanie jeszcze coś o przygodach Simona i jego przyjaciół.
Tytuł: Nie poddawaj się
Autor: Rainbow Rowell
Wydawnictwo: HarperCollins
Ilość stron: 511
Ocena: 9/10
Autorka recenzji: Alice
8 komentarze
Spotkałam się z wieloma negatywnymi opiniami o tej książce, ale mi ona bardzo przypadła do gustu.. nawet bardziej niż "Fangirl". Simon i Baz są cudowni :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Skryta Książka
Ja również uwielbiam Simona i Baza <3 "Nie poddawaj się" było po prostu cudowne :)
UsuńPozdrawiam, Alice
Myślę, że to coś w stylu Harry'ego Pottera, a dla mnie on może być tylko jeden jedyny.
OdpowiedzUsuńhttp://weruczyta.blogspot.com/
Świat jest podobny do tego znanego z Harry'ego Pottera, jednak historia zupełnie inna ;)
UsuńPozdrawiam, Alice
Szczerze przyznam, że czytając "Fangirl" zdarzało mi się omijać fragmenty dotyczące postaci Simona. Dlatego chyba nie zdecyduję się na "Nie poddawaj się".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Natalia z bloga http://ksiazkomoaniaczka.blogspot.com
Szkoda :/ Dla mnie te fragmenty były świetne i nie wyobrażam sobie "Fangirl" bez nich ;)
UsuńPozdrawiam, Alice
Jak dla mnie to taka powtórka HP. A na takie powtórki zdecydowanie nie mam czasu... i ochoty :/
OdpowiedzUsuńRozumiem ;) Czas i chęci to podstawa przy czytaniu książek.
UsuńPozdrawiam, Alice