Na początku bardzo, ale to bardzo Was przepraszam, że tak długo nie było żadnych recenzji, ale byłam na wakacjach nas morzem i nie miałam czasu na przeczytanie nawet JEDNEJ strony. Ale wracam do formy, mam wiele do nadrobienia.
źródło |
„Lucy and Owen meet somewhere between the tenth
and eleventh floors of a New York City apartment building, on an elevator
rendered useless by a city blackout. After they’re rescued, they spend a single
night together, wandering the darkened streets and marveling at the rare
appearance of stars above Manhattan. But once the power is restored, so is
reality. Lucy soon moves to Edinburg with her parents, while Owen heads out
west with his father.
Lucy and Owen’s relationship plays out across
the globe as they stay in touch through postcards, occasional e-mails, and –
finally – a reunion in the city where they first met. “ źródło
Bardzo długo zajęło mi czytanie tej książki, ale w końcu
dobrnęłam do szczęśliwego końca. W sierpniu nie miałam ani chwili na czytanie i
dlatego powstał taki poślizg. Myślałam, że na plaży będę czytać, ale w
momencie, w którym przeczytałam jedno zdanie nie mogłam się skupić, bo reszta
znajomych zachęcała mnie do różnych plażowych zabaw. Jednak udało mi się
przeczytać książkę, która zostawiła wiele dobrego za sobą.
Mogłoby się wydawać, że nie ma nic banalniejszego. Dwójka
nastolatków, wielkie miasto, niemożliwy zbieg okoliczności kiedy się spotykają.
Jednak ta książka ma w sobie coś magicznego, że zatracamy się w niej bez końca.
Głownie sprawia to język, którym posługuje się autorka. Wprowadza w historię
trochę komizmu, jak i tragizmu. Porusza sprawy poważne i sprawia, że
współczujemy głównemu bohaterowi. Po tej pozycji mam ochotę przeczytać inne
książki tej autorki. I pewnie za jakiś czas się to stanie , ale na razie mam
napięty grafik.
Podobało mi się w książce też to, że była ona podzielona na
części. Niby nic niezwykłego ,ale podpisy pod częściami miały nazwy ( w
tłumaczeniu) : tu, tam, wszędzie itp. Gdy się czyta tą pozycje to zaczynamy
rozumieć ile to znaczy i to też sprawia, że miłość do tej książki się zwiększa.
źródło |
Historia opowiada o Lucy i Owenie, którzy przez nie sam owity
zbieg okoliczności się spotykają. Pewnego wieczoru w Nowym Jorku wysiada prąd,
a dwójka nastolatków jest w tym czasie w windzie. Nie ma chyba nic gorszego jak
zostać zamkniętym w windzie, a nie możesz zawołać o pomoc. W końcu się wydostają
z windy i spędzają resztę nocy rozmawiając ze sobą. Okazuje się, że znaleźli
wspólny język i doskonale się rozumieją. Niestety los nie przygotował im życia
usianego różami, ponieważ Lucy wraz z rodzicami ma się przeprowadzić do Londynu,
a ojciec Owena został zwolniony z pracy i wraz z chłopakiem jedzie w podróż dookoła
Stanów Zjednoczonych.
Lucy jest główną bohaterką tej książki. I przy okazji jest
bardzo przyjemną postacią. Nie irytuje, a to jest dla mnie najważniejsze. To
sprawia, że dana książka pozwala się lubić. To samo było z Owenem. Obydwoje z
Lucy byli bardzo ciekawymi postaciami, ponieważ nie byli idealni. Niestety często
tak jest, że główni bohaterowie są zbyt idealni. Mieli swoje problemy i
rozterki. Najważniejsze było dla nich utrzymywanie swojej znajomości w
kontakcie.
Na koniec książki nie było, żadnych fajerwerków. Dość
przewidywalny scenariusz, nie było żądnego: „oooo nie wierze” lub „dlaczego??? Powinno
być inaczej”. Szkoda, jednak cieszę się, że przeczytałam tak niezwykłą książkę.
Polecam wszystkim tą książkę i nie mogę się doczekać kiedy będzie polska
premiera tej książki.
Tytuł: The Geography of You & Me
Autor: Jennifer
E. Smith
Wydawnictwo:
Poppy
Ilość stron: 337
Ocena: 9.5/10
Autorka recenzji: Hayles
0 komentarze