źródło |
„Mia Pierce to
dziewczyna, którą kochają pioruny. Los Angeles jest jednym z niewielu miejsc,
gdzie czuje się bezpieczna. Do czasu gdy trzęsienie ziemi niszczy miasto. Wokół
panuje chaos. Plaże zmieniają się w gigantyczne wioski namiotów. Śródmieście
jest rumowiskiem. Nocami w opuszczonych budynkach odbywaj się dzikie imprezy.
Ich uczestników przyciąga w ruiny moc, której nie potrafią się oprze. Dwie
walczące za sobą sekty gromadzące coraz więcej wyznawców. I obie widza w Mii
klucz do wypełnienia dwóch apokaliptycznych proroctw… Tajemniczy Jeremy
obiecuje ją chronić, lecz czy jest tym, za kogo się podaje? Mia nie jest tego
pewna. Wie tylko, że jego dotyk jest bardziej elektryzujący niż uderzenie
pioruna…” źródło
Już od opisu miałam przeczucie, że ta książka naprawdę
będzie mi się podobać. I nie pomyliłam się. Niby wszystkie elementy tej książki
już znamy, ponieważ ile razy spotykamy się w post apokaliptycznym świecie. Dość
często. W jednej książce są , w innej magiczna bariera. Dla nas są to bardzo znane
światy. Jednak w tej książce było coś innego. Nie spotkałam się z inną
powieścią, która by w taki sposób opowiadała historię.
Na początku książka mnie nie wciągnęła po prostu ją sobie
poczytywałam. Dopiero kiedy nie mogłam spać sięgnęłam po nią i jakby piorun
strzelił w tą książkę, akcja tak wystrzeliła. Jakby ten początek to była tylko
cisza przed długą i niedającej spokój burzą. Z każdą stroną czułam, że nie mogę
nic innego robić, ponieważ chciałam się dowiedzieć co się dalej stanie. Od
dawna nie spotkałam się z przyjemną książką i zdecydowanie nadaje się na leniwe
popołudnie lub nieprzespaną noc.
Język, którym piszę autorka nie jest skomplikowany, ale też
nie za prosty albo za bardzo zagmatwany. Jest dla mnie bardzo przystępny i
chciałabym, żeby było więcej takich książek. Sama autorka jest z zawodu scenarzystką
filmową, więc stworzyła idealny świat do wyobrażenia. Nie ma się z tym żadnych
kłopotów, wszystko jest tak opisane. Książka nadaje się idealnie do sfilmowania.
źródło |
Głównie społeczeństwo dzieli się na dwie grupy. Wyznawców,
zwolenników Proroka i Tropicieli, ludzi którzy nie wierzą w ani jedno słowo Proroka
i chcą go obalić i starać się, żeby nastąpił spokój po trzęsieniu. Tropiciele
to ludzie z Iskrą, ludzie, którzy mają moc i starają się, żeby Mia do nich
dołączyła i zniszczyła nikczemny plan Proroka. Wyznawcy to osoby, które wierzą
w każde słowo swojego przywódcy. Ci, którzy nie wierzą w Proroka uważają go za
oszusta, ale jak mógł przewidzieć trzęsienie ziemi na chwile przed jego
początkiem?
Mia Price jest główną bohaterką oraz narratorką powieści.
Jest też tytułową Dziewczyną, którą kochały pioruny. Mia została trafiona
piorunem z paręnaście razy i dalej żyje. Przy każdej zbliżającej się burzy
czuje ją całą sobą i ma nadzieję, że kolejny raz trafi ją piorun. Dziewczyna
jest rezolutna i cały czas trzeźwo myśli za co ją pokochałam, bo nie
przypominała mi lekkomyślnych dziewcząt, które czekają na uratowanie z opresji.
To ona po trzęsieniu w LA zajęła się młodszym bratem i matką, która po tym
zdarzeniu sfiksowała.
Jeremy to niby postać z pierwszego planu, ale też nie
pojawia się tak często. Więcej o nim Mia myśli. Pewnie większość osób wie co się
pomiędzy nimi wydarzy i muszę powiedzieć nie było to jakieś specjalne i
niesamowite. Bardzo oklepane. Sam Jeremy był po prostu kolejnym tajemniczym
gościem, ale ja nie rozwikłałam jego sekretu zanim on powiedział o tym.
Podsumowując książka jest fajna lekka, ale i zdumiewająca.
Ma parę niedociągnięć, ale na pierwszą książkę pani Jennifer Bosworth jestem
pod wrażeniem. Polecam ją i mam nadzieję, że książka spodoba się, a osoby,
które już tą pozycje przeczytały, niech podzielą się swoimi wrażeniami w
komentarzach.
Tytuł:
Dziewczyna, którą Kochały Pioruny
Autor: Jennifer
Bosworth
Wydawnictwo: Amber
Ilość stron: 368
Ocena: 9/10
Autorka recenzji:
Hayles
0 komentarze