Recenzja: "Światła września" Carlos Ruiz Zafon

by - 16:15

"Francja, rok 1936. Pani Sauvelle, wdowa z dwójką dzieci, Irene i Dorianem, ma zacząć pracę u ekscentrycznego wynalazcy i fabrykanta zabawek. Na pierwszy rzut oka jego nadmorska rezydencja wywiera na nich jak najgorsze wrażenie. I mimo, że gospodarz okazuje się miłym człowiekiem, to rodzina przez cały czas czuje się nieswojo w nowym miejscu.
Być może intuicja nie zawodzi pani Sauvelle i jej dzieci? Czy budząca grozę, wypełniona armią mechanicznych zabawek, rezydencja jest siedliskiem uśpionych, mrocznych sił z przeszłości?
Kiedy dochodzi do niewyjaśnionego morderstwa, okazuje się, że jedyne osoby, które mają odwagę zmierzyć się ze złowrogą tajemnicą, to dwójka nastolatków: Irene i Ismael."

Pierwszy raz miała okazję zetknąć się z powieścią autorstwa Carlosa Ruiza Zafóna. Wiele dobrego wcześniej już słyszałam o jego dziełach, jednak dopiero teraz zabrałam się za przeczytanie jednej z jego książek i to też przypadkiem. Otóż będąc w bibliotece, pochwyciłam pozycje, które planowałam przeczytać i już miałam wychodzić, gdy pomyślałam, że warto wypożyczyć jeszcze jedną powieść. Tak skierowałam się między regały z książkami w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Szybko w ręce wpadły mi "Światła września", które uznałam, że będą interesującą lekturą. Nie myliłam się, choć były drobiazgi, które mi przeszkadzały.

Powieść zaczyna się listem jednej postaci do drugiej, który był pięknym wprowadzeniem do historii opowiedzianej w książce. Dalej poznajemy rodzinę Sauvelle, wokół której toczy się główna akcja. Panią domu, jak i wdowę, Simone Sauvelle oraz jej dwójkę dzieci: Irene i Doriana. Z całej tej trójki najbardziej lubiłam Simone, która mimo trudnych czasów jakie ją napotkały, była silną i wytrwałą kobietą. Jej syn Dorian był bohaterem, który miał swój świat. Nie wiem z czego to tak naprawdę wynikało jednak sprawiło, że ta postać była mi wręcz obojętna. Z kolei Irene z początku lubiłam, jednak po przeczytaniu listu, jej autorstwa, kończącego powieść nie przepadałam już za nią. Bohaterami, których od początku do końca darzyłam ogromną sympatią byli Hannah i Ismael - przyjaciele Irene.

Recenzując tą książkę musiałam wziąć pod uwagę fakt, iż można było ją podzielić na dwie połówki. Pierwsza była rodzajem pewnego wprowadzenia jaki dawał możliwość poznania głównych bohaterów. Jednak nie działa się tam jakaś konkretna akcja, toteż długo oczekiwało się na przełomowy moment. Kiedy on już nastąpił, rozpoczęła się drugą część powieści. Wtedy to było bardzo dużo akcji, zaskakujących jak i przerażających momentów. Naprawdę trudno było oderwać się od lektury, gdyż cały czas oczekiwało się co będzie dalej.

Zakończenie powieści muszę rozdzielić i osobno ocenić. Otóż koniec wydarzeń w książce podobał mi się, jednak list zamykający tą lekturę już nie. Po prostu nie był w takiej formie jak powinien. Mimo to zachęcam Was do zapoznania się z tą pozycją.

Tytuł: Światła września
Autor: Carlos Ruiz Zafón
Wydawnictwo: MUZA
Ilość stron: 254
Ocena: 7.5/10

Autorka recenzji: Alice

You May Also Like

0 komentarze