źródło |
„Szokująca relacja
piętnastoletnie narkomanki z Berlina Zachodniego.
Christiane F. jako
dwunastoletnia dziewczynka zaczęła palić haszysz, mając trzynaście lat sięgnęła
po heroinę.” Źródło
Szczerze mówiąc nigdy, ale to przenigdy nie ciągnęło mnie do
takiej tematyki. Jak w jakiejś książce pojawiała się wzmianka o narkotykach, to
jakoś to znosiłam. Przeczytanie, jednak całej książki nie wchodziło w grę. Do
tej pozycji namówiono mnie. I naprawdę teraz tego nie żałuję, ale raczej nie
będę czytać następnych powieści o narkotykach.
„My, dzieci z dworca
ZOO” to nie jest taka typowa książka. Jest to relacja Christiane, ale też
znajdują się elementy wyznań jej matki i innych osób. Nie spotkamy tu bogatej
składni i bardzo szczegółowych opisów. Bardziej poznamy nastolatkę, która przez
okropny przypadek znalazła się w kompletnym bagnie. Sama nawet tak mówi. Była
to na pewno poruszająca książka, ponieważ wszystkie zdarzenia naprawdę się
wydarzyły.
Historia opowiada o Christiane F., nastolatce, która ze wsi
przeprowadziła się do Berlina Zachodniego. Nie przyzwyczajona do ciasnoty i
wszelkich zakazów zaczyna się zmieniać. Gdy ma dwanaście lat idzie do „Haus der
Mitte”, młodzieżowego klubu, w którym fascynuje ją grupa starszych nastolatków,
która jest wyciszona i tajemnicza. Christiane za cel ubrała sobie wstąpienie do
tej grupy. Gdy dopięła swego dowiaduje się dlaczego nastolatkowie byli tacy
spokojni. Dziewczynka stara się im zaimponować i próbuje wszystkiego co oni przyniosą.
Powoduje to okropne rzeczy i zaczyna wprowadzać Christine w nałóg.
źródło |
Narkotyki są bardzo trudnym tematem. Trudno się o nich mówi,
nie lubi się o nich słuchać. Tu pojawia się książka, która opisuje każdy poziom
bycia w nałogu. Nie ma tu żadnego owijania w bawełnę, przez co doznajemy
głębokiego szoku, gdy dowiadujemy się, że trzynastolatki się prostytuują.
Narkotyki pojawiają się często u młodzieży. Często myślą sobie, a zapalę marihuanę,
przecież się nie uzależnię. A potem okazuje się, że jest się głęboko w nałogu. Ta
książka zniechęca do narkotyków i takie jest jej zadanie.
Zakończenie książki nie jest typowym zakończeniem. Nie ma
tam żadnego i żyją długo i szczęśliwie. Utwór kończy się w połowie zdania. Daję on też wiele do myślenia i sprawia, że dziękujesz,
że nie jesteś uzależniony. Wydaje mi się, że tą pozycję powinien przeczytać każdy.
Tytuł: My, dzieci
z dworca ZOO
Autor: Christiane
Felscherinow
Wydawnictwo:
Iskry
Ilość stron: 222
Ocena: 10/10
Autorka recenzji:
Hayles
0 komentarze