"Will osiąga wymarzony cel - zostaje przyjęty w poczet zwiadowców i otrzymuje przydział do położonego na wyspie lenna Seacliff. Życie płynie tam spokojnie, nie dostarczając Willowi zbyt wielu okazji do wykorzystania nabytych, podczas nauk u Halta, umiejętności. Sytuacja ulega radykalnej zmianie, gdy Seacliff odwiedza dawno niewidziana towarzyszka dzieciństwa, Alyss. Piękna, pełna wdzięku dziewczyna ukończyła nauki u samej Mistrzyni Służb Dyplomatycznych Zamku Redmont. Alyss przekazuje Willowi pewną wiadomość. Młody zwiadowca musi opuścić swą przytulną chatę i udać się na Północ, do lenna Norgate. Czy tajemnicze i groźne wydarzenia, jakie ostatnio mają tam miejsce, wiążą się z czarną magią, czy może istnieje jakieś realne wytłumaczenie pozornie niepojętych spraw?"
Piąta część
zwiadowców jest nieco inna od poprzednich tomów, gdyż od wydarzeń opisanych w "Bitwie o Skandię"
minęło pięć lat. Will, niegdyś uczeń Halta, dziś sam jest pełnoprawnym zwiadowcą. Wraz z dawną
towarzyszką Alyss, wyrusza na północne rubieże, by zbadać niepokojące
pogłoski o mających tam miejsce, dziwnych wydarzeniach. Will stara się dociec
prawdy o mitycznym Czarnoksiężniku, który ponoć objął we władanie okoliczne
ziemie. Nawet Halt, choć jego doświadczenie nie ma sobie równych, nie był w
stanie przygotować swojego ucznia na spotkanie z czymś takim. Zagubiony w
bezkresnych lasach, ścigany przez echa i dziwne, okryte mgłą sylwetki, Will
zaczyna zadawać sobie pytanie - czy magia naprawdę istnieje?
Ja również dużo zastanawiałam się nad tą całą zagadką tego Czarnoksiężnika. Naprawdę trudno było się domyślić kim on jest i po co to wszystko robi. Prawda była zaskakująca, ale podobała mi się. Równie intrygującą sprawą była sytuacja na okolicznym Zamku Macindaw, gdzie jego władca - Syron został prawdopodobnie otruty.
Drugim faktem pogarszającym sytuację był sam syn króla Orman. Choć sympatyczny niestety był po prostu nieudolnym władcą i skupiał się tylko na szukaniu lekarstwa dla ojca. Jedyną osobą zainteresowaną w miarę dbaniem o zamek był kuzyn Ormana - Keren. Z początku był on interesującą i miłą postacią. Dopiero później ukazało się jego prawdziwe oblicze.
Ogólnie mówiąc akcja w książce toczyła się całkiem szybkim tempem, choć tak naprawdę najwięcej wydarzyło się pod koniec książki. Wtedy to miało miejsce najwięcej ciekawych i zaskakujących momentów.
Na zakończenie i podsumowanie tej recenzji dodam tylko że, książka bardzo mi się podobała i z wielką chęcią zabiorę się za kolejną (szóstą) część Zwiadowców.
Tytuł: Zwiadowcy. Czarnoksiężnik z Północy
Autor: John Flanagan
Seria: Zwiadowcy tom 5
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 382
Ocena: 10/10
Autorka recenzji: Alice
0 komentarze